Tak to się zaczęło…

Myśl o założeniu hodowli rodziła się powoli, po kilku nieudanych próbach przyjęcia do domu szczeniaka owczarka staroniemieckiego.

Zwierzęta w moim życiu pojawiły się, gdy byłam małym dzieckiem, a moim córkom towarzyszą od urodzenia. Zawsze były to psy – najpierw kundelki ze schroniska (moje dzieciństwo), a później owczarki niemieckie oraz koty. Córki, zarażone przez ciotki pasją jeździecką, zaczęły doskonalić się w tym kierunku, a gdy podjęliśmy decyzję o przeprowadzce na wieś, to pojawiły się również konie. Najpierw jeden – dla starszej córki Weroniki, potem znaleziony na drodze zaniedbany kucyk i w końcu trzeci – dla młodszej córki – Wiktorii. W stajni, jak powszechnie wiadomo, harcują myszy. A żeby je wygonić przywiozłyśmy Aryę (zwaną Kitą) – wielorasową kotkę, która po roku doczekała się przychówku. Z tego miotu zostawiliśmy najmniejszą kotkę, zwaną Małą Mi. No cóż, trochę łowią myszy, ale chyba bardziej lubią wylegiwać się na kanapie, przy kominku.

Psy na początku były dwa: Kazar – długowłosy owczarek niemiecki i Diuna – suczka rasy basset artezyjsko – normandzki. Niestety owczarek – inteligentny i zrównoważony, zaczął się starzeć, więc chcieliśmy przyjąć szczeniaka, który nauczyłby się wielu rzeczy od Kazara. Prawdę mówiąc – wcześniej nie słyszeliśmy o owczarkach staroniemieckich. Dopiero nasz ekscentryczny sąsiad z miasta „rozjaśnił nam nieco horyzonty”. I tak, podjęliśmy decyzję, ale jej realizacja okazała się żmudna i nieco zniechęcająca.

Owczarek staroniemiecki nie jest w Polsce popularną rasą, a hodowli nie ma u nas zbyt wiele. Nasze poszukiwania zawęziliśmy do wilczastego pieska. A tu, jak na złość, gdy przechodziliśmy pomyślnie „casting na właściciela”, okazywało się, że albo urodziło się mało szczeniąt i dla nas nie starczyło, albo był tylko jeden piesek w miocie – już wcześniej zarezerwowany. Mieliśmy czekać na następny miot lub szukać dalej. I tak za kolejnym razem okazało się , że wreszcie możemy dostać pieska! Ale dlaczego nie wziąć również suczki z innego miotu? Przecież razem będzie im raźniej i weselej! Tak właśnie zaczęła kiełkować myśl o rozpoczęciu hodowli.

Obcując z naszymi psami – Basanti i Jukonem utwierdziliśmy się w przekonaniu o wyjątkowych cechach tej rasy i stworzeniu hodowli.

Naszym priorytetem jest dobór szczeniąt i psów w taki sposób, aby utrzymać jak najlepszą jakość linii owczarków staroniemieckich. Duży nacisk kładziemy na wyszkolenie i użytkowość naszych psów, dzięki czemu są szczęśliwe i spełnione, a przyszli właściciele szczeniąt będą mieć rewelacyjną bazę do rozpoczęcia swojej przygody z tą rasą. 

A więc … do dzieła!